Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Moje życie co chwile się zmienia. Jeszcze 2 dni temu wszystko nie miało sensu, teraz powoli się układa. Pogodziłam się z Willem. Przeprosił mnie, a ja go. Głupio wyszło z tymi narkotykami. Dalej mnie do tego ciągnie, ale obiecałam sobie no i wszystkim, którym zależy żebym żyła, że z tym skończę, Dan wspominał o jakimś leczeniu. Myślę, że mogę sobie poradzić sama choć nic nie jest pewne. Jeżeli się nie poprawi to pójdę tam, ale jak na razie to leże tutaj, w szpitalu, na szczęście wychodzę już jutro.
- Jak tam? Wszystko w porządku? - Dan posłał miły uśmiech w moją stronę i usiadł na krześle obok łóżka.
- Jest lepiej. - odwzajemniłam uśmiech.
- Will i Kyle zaraz przyjdą. - powiedział po chwili. Nie był zbytnio rozmowny i nie patrzył na mnie tylko bawił się sznurówką co wyglądało dość zabawnie.
- Jest lepiej. - odwzajemniłam uśmiech.
- Will i Kyle zaraz przyjdą. - powiedział po chwili. Nie był zbytnio rozmowny i nie patrzył na mnie tylko bawił się sznurówką co wyglądało dość zabawnie.
Siedzieliśmy jeszcze przez parę minut w ciszy aż w końcu przyszli. Przywitaliśmy się i chłopcy od razu przeszli do rzeczy.
- Ponieważ niedługo wyjeżdżamy w trasę po Europie - zaczął Kyle, chyba próbował być poważny, ale mu nie wychodziło. - stwierdziliśmy, że nie możemy zostawić cię samą tutaj w Londynie, więc pojedziesz z nami. - zdziwiła mnie ta wiadomość, choć może w końcu moja nauka tylu języków się do czegoś przyda. Mówię biegle w trzech językach - angielskim, ukraińskim i niemieckim. Całkiem nieźle idzie mi po polsku no i coś tam bełkotam po włosku i francusku.
- Kiedy macie zamiar wyruszyć? - zapytałam choć było mi to obojętne.
- Dzisiaj wieczorem. Przywiozłem ci coś na przebranie więc wyskakuj z łóżka i spadamy. - odpowiedział Will. Z tego co wiem mam wyjść dopiero jutro, ale skoro mówią, że idziemy to nie będę się sprzeczać.
Przyjechałam do domu razem z Willem. Dan i Kyle wrócili do siebie pakować się. Po przekroczeniu progu drzwi szybko ruszyłam do łazienki. Musiałam jak najszybciej wziąć prysznic.
Po jakieś godzinie byłam gotowa, przebrałam się i umalowałam. Teraz mogłam wyjść do ludzi.
Poszłam do salonu, na kanapie siedział Will z pizzą, a właściwie już tylko 3 kawałkami jej, jeden trzymał w ręce. Byłam bardzo głodna więc zabrałam mu jeden.
- Spakowałaś się już? - zapytał.
- Nie, kiedy miałam to zrobić? - odpowiedziałam pytaniem.
- Kiedy macie zamiar wyruszyć? - zapytałam choć było mi to obojętne.
- Dzisiaj wieczorem. Przywiozłem ci coś na przebranie więc wyskakuj z łóżka i spadamy. - odpowiedział Will. Z tego co wiem mam wyjść dopiero jutro, ale skoro mówią, że idziemy to nie będę się sprzeczać.
Przyjechałam do domu razem z Willem. Dan i Kyle wrócili do siebie pakować się. Po przekroczeniu progu drzwi szybko ruszyłam do łazienki. Musiałam jak najszybciej wziąć prysznic.
Po jakieś godzinie byłam gotowa, przebrałam się i umalowałam. Teraz mogłam wyjść do ludzi.
Poszłam do salonu, na kanapie siedział Will z pizzą, a właściwie już tylko 3 kawałkami jej, jeden trzymał w ręce. Byłam bardzo głodna więc zabrałam mu jeden.
- Spakowałaś się już? - zapytał.
- Nie, kiedy miałam to zrobić? - odpowiedziałam pytaniem.
- To co ty robiłaś tak długo u góry? Prysznica się nie bierze 2 godziny. - wydawało mi się, że robiłam to o wiele krócej. - Dobra nie ważne, choć pomogę ci się spakować. - przytaknęłam i szłam za nim do pokoju.
Wyciągnęłam z szafy torbę podróżną. Brałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Torba była dość duża i udało mi się spakować do niej wszystko co chciałam.
- Masz wszystko?
- Wydaje mi się, że tak. - sprawdziłam wszystko jeszcze dokładnie. - Wszystko jest.
- Okay, to jedziemy do Dana. - oznajmił i wziął moją torbę do auta.
___________________________________________
Jest rozdział. Wiem trochę nudny, no i dość długo trzeba było czekać, ale piszę go już 5 raz bo mam teraz zupełnie inny plan na... yyy... na wszystko. :D Jak na razie proszę o cierpliwość. :) Za jakiekolwiek błędy przepraszam :*
- Wydaje mi się, że tak. - sprawdziłam wszystko jeszcze dokładnie. - Wszystko jest.
- Okay, to jedziemy do Dana. - oznajmił i wziął moją torbę do auta.
***
W pełnym gronie staliśmy na parkingu i czekaliśmy na tour busa. Było dość zimno, nie dziwie się jest listopad. Dan zauważył to i objął mnie ramieniem.
- Kiedyś mówiłaś, że bardzo chciałabyś zwiedzić Wiedeń. - powiedział do mnie po cichu, rzeczywiście kiedyś o tym wspomniałam, ale że to jeszcze pamięta...
- No tak, ale co to ma do rzeczy?
- Pojedziemy tam. Mamy zaplanowany koncert na 22 listopada. - ucieszyłam się na tą wiadomość. Kiedyś byłam w Wiedniu i marzyłam żeby wrócić znowu do tego miasta, jest piękne. Już nie mogę się doczekać.
Zaczęło lekko kropić gdy akurat przyjechał bus. Usiadłam przy oknie, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam moją playlistę. Słuchałam tak muzyki aż w końcu zasnęłam.
Jest rozdział. Wiem trochę nudny, no i dość długo trzeba było czekać, ale piszę go już 5 raz bo mam teraz zupełnie inny plan na... yyy... na wszystko. :D Jak na razie proszę o cierpliwość. :) Za jakiekolwiek błędy przepraszam :*