niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 12.


    Dzwonek do drzwi. Nie oczekiwałem gości więc średnio mogłem się domyślić kto przyszedł mnie odwiedzić. Mimo wszystko postanowiłem otworzyć drzwi. Zobaczyłem w nich Alex. Byłem bardzo zdziwiony, ale w środku skakałem z radości. Wyglądała jakoś inaczej od naszego ostatniego spotkania. Jej twarz była blada, blond włosy zawsze w miarę możliwości ułożone teraz rozwiane na wszystkie strony i jej źrenice większe niż zwykle. Tak bardzo chciałem jej powiedzieć jak tęskniłem, ale ona mnie wyprzedziła... Całe szczęście przeminęło gdy tylko powiedziała, że chce porozmawiać. Już wiedziałem, że wszystko nie będzie takie samo. Straciłem ją, jak mogłem na to pozwolić?
Liczyłem jej kroki gdy odchodziła zamiast ją zatrzymać. Nie ruszałem się z miejsca. Był to dla mnie wielki cios. Osoba, którą kochasz i myślałeś, że czuła do ciebie to samo tak naprawdę bawi się twoimi uczuciami i idzie do kogoś innego. Wiem, że zostawiła mnie dla tego Matta. Nie byłem zły na niego tylko na mnie i Alex, jednak nie zostawię tak tego wszystkiego. Kocham ją i chcę walczyć. Ubieram się i jadę do niej wyjaśnić to wszystko.
***
Mogłem się tego domyślić. Nie było jej w domu. Pukam do niej drzwi co 3-4 godziny od czterech dni, ale jej dalej brak. Co się z nią dzieje przecież kiedyś musi wracać do domu.
Dzisiaj koncert, może chociaż na chwile uda mi się o niej zapomnieć, a przynajmniej mam taką nadzieję. Zaraz mają przyjechać po mnie chłopaki. Nie widziałem się z nimi od czasu rozstania z Alex.
Już od początku naszego spotkania wiedzieli, że coś jest nie tak. Nie wiem czy powiedzieć im o tym wszystkim, ale w końcu i tak sami się domyślą. Trudno mi się skupić na czymkolwiek. Wszystko co robię przypomina mi o niej

- Dan, co jest? - Will wyrwał mnie z tego myślenia chyba zauważył, że ich nie słucham. Nie będę wymyślał i powiem prawdę.
- Alex ze mną zerwała. - próbowałem pokazywać, że średnio się tym przejąłem, ale chyba mi nie wyszło. Cała trójka spojrzała na mnie wielkimi oczami co wyglądało dość śmiesznie.
- Jak to zerwała? Tak po prostu?  - dopytywał Kyle.
- No w sumie nie wiem o co jej chodziło. - podrapałem się po karku teraz zacząłem żałować jeszcze bardziej, że jej nie zatrzymałem i nie wyjaśniłem tego. Nie chciałem już z nimi o tym gadać, w końcu miałem pojechać na ten koncert żeby zapomnieć choć na chwilę, ale jak widać nie umiem.

Koniec koncertu. Właściwie musieli go przerwać. Chyba zemdlałem. Nie pamiętam tego dokładnie, ale wiem, że podczas Flaws gdy śpiewałem gdzieś w tłumie zobaczyłem dziewczynę bardzo podobną do Alex. Co się ze mną dzieję? Czy naprawdę potrzebuję jej tak mocno w tej chwili? 
Leże na łóżku, próbuje zasnąć. Wciąż myślę o niej, nie wiem gdzie jest i co z nią. Chce mi się przez to płakać. Zawsze potrzebowałem czasu spędzonego w samotności, ale nigdy nie pomyślałbym, że będę jej potrzebować gdy płaczę. Te dni od kiedy jestem sam wloką się latami.
Postanowiłem iść do Jane.
Może ona będzie wiedziała co z nią. Alex wspominała, że polubiła ją i dobrze się dogadują. Wziąłem od Ralpha adres i pojechałem tam.
- Cześć Jane. Mam do ciebie pytanie. Czy mogę wejść? - zapytałem. Była bardzo podobna do niej. Blond włosy ułożone prawie w ten sam sposób, zielone oczy i podobne rysy twarzy.
- Tak, wejdź. - odpowiedziała, a ja od razu przeszedłem do rzeczy.
- Widziałaś się może z Alex? Wiesz co u niej? - zapytałem.
- Nie, nie widziałam jej od tygodnia. A coś się stało? - zdziwiła się trochę.
- Tak, właściwie to już nie jesteśmy razem, chce to z nią wyjaśnić, a ja nie mogę jej odnaleźć i martwię się. - jeszcze raz spojrzałem jej w oczy. Teraz wydały mi się identyczne, myślałem, że naprawdę widzę Alex i nie mogłem się powstrzymać. Przytuliłem ją i poczułem się lepiej, po chwili zbliżyłem moje usta do jej i pocałowałem ją. Kątem oka spojrzałem przez okno. Znowu jakieś zwidy czy co? Nie, tam naprawdę stała Alex.
Jane odsunęłam mnie od siebie i powiedziała, że nie powinienem tego robić. Nie miałem czasu na wyjaśnienia. Wybiegłem z jej domu, ale było już za późno uciekła. Krążyłem samochodem w koło tamtej okolicy przez resztę dnia próbując ją znaleźć, ale bez skutku.
Dochodziła 23 gdy dostałem sms'a. To od Alex. Jego treść była bardzo niepokojąca. Od razu wziąłem kurtkę i pobiegłem do auta. Jechałem do jej domu najszybciej jak mogłem.
Nie pukałem, tylko wszedłem od razu. Dobrze, że drzwi były otwarte.
Przeszukałem cały dom, ale nikogo nie zastałem. Byłem w salonie gdy zobaczyłem na stoliku od kawy jakąś kartkę. Był to list...

4 komentarze:

  1. Bardzo podoba mi się to, że piszesz takie krótkie rozdziały. Nie lubię długich, a twoje są w sam raz ( może czasem nawet zbyt krótkie ) ^^
    Teraz już w ogóle nie jestem zła na Dana, tylko na Alex :C
    Pozdrawiam i czekam nna następny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, pisałam, żebyś publikowała rozdziały częściej, ale tego się nie spodziewałam! :D
    Rozdział z perpsektywy Dana bardzo ciekawie wyszedł. Zaskoczyła mnie ta sprawa, że zobaczył w Jane Alex, ale jednocześnie spodobało mi się. Zastanawiam się czy Alex żyje czy nie, bo już się pogubiłam w jej planach.
    Życzę dobrej weny, bo schodzisz na odpowiednią drogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiam zaległości :3 Wena jak na razie mnie trzyma więc korzystam z okazji :D

      Usuń
  3. Fajnie się to czyta.Dan jak krążył po okolicy,to takie trochę jak by romantyczne? xD
    Już nie mogę doczekać sie co z nimi.:'(
    Mam nadzieję ,że się zejdą. *.*
    Kocham czytać Twoje opowiadanie,szkoda tylko,że tak rzadko dodajesz.:/ :* <3
    Czekam na kolejny.<3

    OdpowiedzUsuń