środa, 25 czerwca 2014

Rozdział 15.


Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Moje życie co chwile się zmienia. Jeszcze 2 dni temu wszystko nie miało sensu, teraz powoli się układa. Pogodziłam się z Willem. Przeprosił mnie, a ja go. Głupio wyszło z tymi narkotykami. Dalej mnie do tego ciągnie, ale obiecałam sobie no i wszystkim, którym zależy żebym żyła, że z tym skończę, Dan wspominał o jakimś leczeniu. Myślę, że mogę sobie poradzić sama choć nic nie jest pewne. Jeżeli się nie poprawi to pójdę tam, ale jak na razie to leże tutaj, w szpitalu, na szczęście wychodzę już jutro.
- Jak tam? Wszystko w porządku? - Dan posłał miły uśmiech w moją stronę i usiadł na krześle obok łóżka.
- Jest lepiej. - odwzajemniłam uśmiech.
- Will i Kyle zaraz przyjdą. - powiedział po chwili. Nie był zbytnio rozmowny i nie patrzył na mnie tylko bawił się sznurówką co wyglądało dość zabawnie.

 Siedzieliśmy jeszcze przez parę minut w ciszy aż w końcu przyszli. Przywitaliśmy się i chłopcy od razu przeszli do rzeczy.
- Ponieważ niedługo wyjeżdżamy w trasę po Europie - zaczął Kyle, chyba próbował być poważny, ale mu nie wychodziło. - stwierdziliśmy, że nie możemy zostawić cię samą tutaj w Londynie, więc pojedziesz z nami. - zdziwiła mnie ta wiadomość, choć może w końcu moja nauka tylu języków się do czegoś przyda. Mówię biegle w trzech językach - angielskim, ukraińskim i niemieckim. Całkiem nieźle idzie mi po polsku no i coś tam bełkotam po włosku i francusku.
- Kiedy macie zamiar wyruszyć? - zapytałam choć było mi to obojętne.
- Dzisiaj wieczorem. Przywiozłem ci coś na przebranie więc wyskakuj z łóżka i spadamy. - odpowiedział Will. Z tego co wiem mam wyjść dopiero jutro, ale skoro mówią, że idziemy to nie będę się sprzeczać.


Przyjechałam do domu razem z Willem. Dan i Kyle wrócili do siebie pakować się. Po przekroczeniu progu drzwi szybko ruszyłam do łazienki. Musiałam jak najszybciej wziąć prysznic.
Po jakieś godzinie byłam gotowa, przebrałam się i umalowałam. Teraz mogłam wyjść do ludzi.
Poszłam do salonu, na kanapie siedział Will z pizzą, a właściwie już tylko 3 kawałkami jej, jeden trzymał w ręce. Byłam bardzo głodna więc zabrałam mu jeden.


- Spakowałaś się już? - zapytał. 

- Nie, kiedy miałam to zrobić? - odpowiedziałam pytaniem. 
- To co ty robiłaś tak długo u góry? Prysznica się nie bierze 2 godziny. - wydawało mi się, że robiłam to o wiele krócej. - Dobra nie ważne, choć pomogę ci się spakować. - przytaknęłam i szłam za nim do pokoju.
Wyciągnęłam z szafy torbę podróżną. Brałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Torba była dość duża i udało mi się spakować do niej wszystko co chciałam.

- Masz wszystko?
- Wydaje mi się, że tak. - sprawdziłam wszystko jeszcze dokładnie. - Wszystko jest.
- Okay, to jedziemy do Dana. - oznajmił i wziął moją torbę do auta.


***

 W pełnym gronie staliśmy na parkingu i czekaliśmy na tour busa. Było dość zimno, nie dziwie się jest listopad. Dan zauważył to i objął mnie ramieniem. 

- Kiedyś mówiłaś, że bardzo chciałabyś zwiedzić Wiedeń. - powiedział do mnie po cichu, rzeczywiście kiedyś o tym wspomniałam, ale że to jeszcze pamięta...

- No tak, ale co to ma do rzeczy? 
- Pojedziemy tam. Mamy zaplanowany koncert na 22 listopada. - ucieszyłam się na tą wiadomość. Kiedyś byłam w Wiedniu i marzyłam żeby wrócić znowu do tego miasta, jest piękne. Już nie mogę się doczekać. 
Zaczęło lekko kropić gdy akurat przyjechał bus. Usiadłam przy oknie, założyłam słuchawki na uszy i włączyłam moją playlistę. Słuchałam tak muzyki aż w końcu zasnęłam.     



 
___________________________________________
Jest rozdział. Wiem trochę nudny, no i dość długo trzeba było czekać, ale piszę go już 5 raz bo mam teraz zupełnie inny plan na... yyy... na wszystko. :D Jak na razie proszę o cierpliwość. :) Za jakiekolwiek błędy przepraszam :* 


   

   

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 14.

 

Alex leżała nieprzytomna na podłodze, a obok niej pudełko jakiś tabletek. Zostało ich bardzo mało więc musiała je połknąć. Chyba próbowała się zabić.
Nie rozumiem tego... Chciałem jej pomóc, żeby żyła jak wcześniej przecież o to jej chodziło.
Zadzwoniłem po karetkę, nie wiedziałem co robić i próbowałem ją jakoś wybudzić. Na szczęście, że nie musiałem długo czekać. Niestety moja wiedza medyczna jest równa dziecku z podstawówki.

Już drugą godzinę czekam na tym cholernym korytarzu. Nie chcą mi udzielić jakichkolwiek informacji z niewiadomo jakiech powodów. Dzwoniłem do Willa, ale chyba śpi. Nie dziwię się jest bardzo późno i też bym poszedł spać bo czuję się dobrze, jakaś pielęgniarka kazała iść do domu i przyjechać rano, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Jak coś sie nagle stanie Alex, obiecała, że zadzwonią. Wiem, prześpię się w aucie. To też jakieś wyjście...
***

Obudziło mnie dzwonienie telefonu. Wystraszyłem się i szybko spojrzałem na wyświetlacz. To Will.


- Dzwoniłeś. O co chodzi? - zapytał.
- Słuchaj, twoja siostra jest w szpitalu. - powiedziałem najspokojniej jak tylko potrafiłem żeby nie martwić go aż tak bardzo. Chyba się nie udało.
- Co? Gdzie jesteście? Już tam jadę! - powiedział, a właściwie wykrzyczał. Podałem mu adres i poszedłem do budynku.


  Było po ósmej. Siedziałem w sali, w której leżała. W końcu mogłem się dowiedzieć czegokolwiek.- To co się dokładnie stało? - zapytałem lekarza prowadzącego.
- Prawdopodobnie przedawkowanie narkotyków. Tylko nie mam pojęcia jakich... - odpowiedział i po jego twarzy mogłem stwierdzić, że wszystko będzie w porządku. Powiedział o jakiś narkotykach, ale obok niej leżało tylko pudełko  po tabletkach. W sumie nie wiedziałem za wiele o narkotykach więc stwierdziłem, że pokarzę mu to. Dobrze, że zabrałem je ze sobą.
- Chwila, na podłodze leżało to pudełko. - zatrzymałem go pokazując to co znalazłem. Chwilę się im przyglądał.
- To MDMA. Tak jak przypuszczałem, wzięła ich za dużo od czego dostała zawrotów głowy i stąd te omdlenie. - mówił tak jakby do siebie, ale co chwile na mnie spoglądał.
- I co będzie teraz? To nic poważnego prawda? - zapytałem z nadzieją.
- Będzie miała małe problemy ze zdrowiem, ale po jakimś czasie wszystko powinno wrócić do normy. Muszę niestety zgłosić to na policję, więc proszę mi powiedzieć czy dziewczyna wcześniej już miała jakiś kontakt z narkotykami?
- Niech pan tego nie zgłasza. To pierwszy raz kiedy wzięła coś takiego do ust. Pewnie zrobiła to nieświadomie, ale więcej na to nie pozwolę... - próbowałem go jakoś wybłagać żeby tylko policja się o tym nie dowiedziała. Tak naprawdę nie wiem czy brała wcześniej... Z tego co wyczytałem z listu, a robiłem to bardzo szybko i ciężko było mi się skupić na jego treści, to chyba tak.

- Przykro mi, ale muszę to zgłosić. Takie mamy przepisy... - powiedział, a ja dalej próbowałem coś wymyślić gdy nagle do sali gdzie się znajdowaliśmy wszedł inny lekarz. Nie spodziewałem się, że go tu zobaczę. To Eric mój znajomy.
- Dan. Co ty tu robisz? Zmieniłeś się bardzo od kiedy ostatnio widziałem. - ucieszył się na mój widok, bardzo długo się nie widzieliśmy, ale mimo to poznał, że to ja. Od razu pomyślałem, że jeśli tu pracuje pomoże mi.
- Mam do ciebie prośbę. - powiedziałem po czym zabrałem go na korytarz. - Leżu tu dziewczyna na której naprawdę mi zależy... Wzięła za dużo jakiś narkotyków i wylądowała tu. Czy mógłbyś spróbować jakoś przekonać tamtego lekarza, żeby nie informował o tym policji?
- Spoko. Nie martw się o nic wszystkim się zajmę. - serdecznie się do mnie uśmiechnął i od razu poszedł załatwić tą sprawę. Wiedziałem, że mogę na niego liczyć to wspaniały człowiek i kiedyś świetnie się dogadywaliśmy, a teraz kiedy jest w Londynie możemy odświeżyć naszą znajomość.



Przyjechał Will. Dość długo zajęła mu droga tutaj. Nie dziwię się, mieszka dość daleko od tego szpitala. Zaprowadziłem go do tam gdzie była Alex. Co prawda jeszcze jest nieprzytomna, ale mam nadzieję, że niedługo się wybudzi. 
Spojrzałem na Willa. Chyba przeżywał to o wiele bardziej ode mnie. 
- Ej, wszystko dobrze? - zapytałem bo w sumie nie wyglądał dobrze.
- Nic nie jest dobrze... Żałuję tego jak ją potraktowałem wtedy... Nie wiem czy wiesz, ale wyrzuciłem ją z domu. Własną siostrę, a jeśli chodzi o rodzinę ona ma tylko mnie.
- Tak wiem... Jak to tylko ciebie? A wasi rodzice? - zdziwiłem się trochę.
- Pokłóciła się z nimi kilka lat temu i uciekła z domu. Nie znam dokładnych szczegółów bo ja wtedy już z nimi nie mieszkałem. Pytałem mamy, ale ona nie chce jej znać tak samo ojciec. - posmutniał jeszcze bardziej jak to powiedział, mi też zrobiło się jej szkoda, a także byłem bardzo ciekawy co między nimi zaszło. 
 Siedzieliśmy z Willem w sali gdzie leżała i rozmawialiśmy. Wytłumaczyłem mu dlaczego trafiła tu Alex bo jakoś w sumie nie miał ochoty rozmawiać z lekarzami. Opowiedziałem mu także wszystko co udało mi się wyczytać z listu.
 W pewnym momencie przyszedł Eric żeby poinformować mnie, że wszystko załatwione i nie muszę się o nic martwić. Nie wiem co bym bez niego zrobił.
- Słuchaj, dam ci skierowanie na leczenie uzależnienia narkotykowego, ale musisz ją tam zaprowadzić. Bo wydaje mi się, że nie jest z nią za dobrze - powiedział i w sumie miał rację. Zamieniłem z nim jeszcze parę zdań gdy Will krzyknął, że Alex się budzi. Ucieszyłem się niesamowicie. Chyba powinienem być na nią wściekły za to co zrobiła czy coś w tym stylu, ale gdy zobaczyłem jak otwiera swoje oczy nie dopuszczałem do siebie myśli i jakimkolwiek zdenerwowaniu czy krzyczeniu na nią. Patrząc na Willa także wyglądał na rozradowanego.
 Obudziła się już całkowicie. Chyba mogłem z nią porozmawiać.
- Jak się czujesz? - zapytałem siadając na krzesełku obok jej łóżka, a ona złapała mnie za rękę.
- Dan, proszę. Nie bądź na mnie zły. Przepraszam za to wszystko. - powiedziała prawie ze łzami w oczach. - To nie ważne... Było minęło, zapomnijmy o tym.
____________________________________________________

Dzień dobry (a może i nie). Staram się teraz dodawać rozdziały częściej i wgl zastanawiam się czy ktoś poza kochaną Kaśką i Alicją ( która nie ma na imię Alicja ;-; ) to czyta. Jeśli są takie osoby prosiłabym o jakiś znak życia w komentarzu czy coś. :* 

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 13.


  Znowu zrobiło mi się słabo. Często tak mam, to przez niskie ciśnienie. Spadłam z barierki i mam coś z nogą. Chyba nic poważnego, ale boli jak cholera. Czemu musi być tak zimno? Zaraz zamarznę i jeszcze ten deszcz. Co mi przyszło do głowy żeby tu przyjść, żałuję. Nie mogę wstać. Coś czuję, że długo tu poleżę. Teraz akurat nie ma żadnych przechodni. Czy nikt nie próbuje mnie odnaleźć? Czy nikt nie zabierze mnie do domu? Nie dziwie się. Zostałam sama. Najchętniej bym się teraz zaćpała, ale chyba nie mam nic przy sobie... Nie wstanę, ale może uda mi się wspiąć na barierki i jakoś zeskoczyć. Boję się, chociaż i tak nie mam nic do stracenia.
Powoli udało mi się doczołgać, jeszcze tylko się wspiąć.

-Alex! Zwariowałaś? - to Dan. Dobrze poznaję jego głos. Biegnie w moją stronę. 
Nim się obejrzałam byłam na jego rękach. Jak mnie znalazł? Nie mam siły żeby próbować mi się wyrwać. Zaniósł mnie do auta.
- Dan, gdzie jedziesz? - wyglądał na bardzo zdenerwowanego, trochę się przestraszyłam.
- Do szpitala, a gdzie? - odpowiedział stanowczo.
- Nie, proszę. Odwieź mnie do domu. Przecież nic mi nie jest. - nie odzywał się już do mnie przez całą drogę.

Zatrzymaliśmy się. To nie był ani szpital, ani mój dom tylko Dana.
- Prosiłam, żebyś mnie odwiózł do domu. - powiedziałam bezsilnie lecz on chyba nie słuchał. Nie widziałam go jeszcze takiego.
Wysiadł z auta i podszedł do drzwi, przy których siedziałam. Znowu wziął mnie na ręce i zaniósł do środka. Posadził na kanapie jakbym była jakimś dzieckiem, które nic nie potrafi. Chciałam skomentować to wszystko co robi, ale stwierdziłam, że i tak nie odpowie.
Dał mi jakiś koc. Nie dziwię się bo strasznie się trzęsłam z zimna i chyba było to widać.
Ciągle obserwowałam co robi. Nie chciałam tu być, gdybym od razu skoczyła nie miałby tego problemu ze mną.
Poszedł do kuchni, ale co chwilę zaglądał zobaczyć czy znowu nic nie odwalam. Chciałabym się teraz przebrać, nie wygodnie mi w tym przemoczonych od deszczu ubrań.
Jestem strasznie przemęczona i zdenerwowana, chyba to co wzięłam przed wyjściem przestało działać. Mam ochotę coś zrobić, jak nie sobie to komuś. Chyba powinnam coś mieć. Zaczęłam grzebać w kieszeniach. MDMA. Prawie całe opakowanie tych tabletek. Teraz na pewno poczuję się lepiej.
Wrócił Dan. Przyniósł mi ciepłą herbatę. Wypiję i pójdę do łazienki. On chyba nie wie, że mam problemy z narkotykami, tak myślę.

- Nie chcesz się przebrać? - odezwał się w końcu, chyba czytał mi w myślach.
- Masz jakieś ciuchy dla mnie? - zapytałam.
-Tak. Zostawiłaś coś u mnie. - powiedział i poszedł na górę.

Przyniósł jakąś moją bieliznę i spodnie, koszulkę pożyczył mi swoją. Wstając z kanapy zachwiałam się. Z nogą było trochę lepiej. Dało się wytrzymać ból i mogłam chodzić.
Poszłam do łazienki i zamknęłam się na klucz. Postanowiłam wziąć szybki prysznic. Po tym ubrałam się i wyciągnęłam pudełko z MDMA. Połknęłam jedną tabletkę, ale nie czułam się jakoś lepiej więc wzięłam więcej.

- Alex wszystko dobrze? - zapytał pukając w drzwi. Chyba zauważył, że długo nie wychodzę. Nie mogłam zostać tu dłużej, a tabletki dalej nie działały. Zdenerwowałam się i połknęłam prawie całą zawartość tego co miałam w opakowaniu.
- Tak. - opowiedziałam mu. - Muszę tylko... - nagle
dostałam strasznych zawrotów głowy i upadłam. - Otwórz drzwi! - krzyknął pukając jeszcze głośniej. Nie mogłam się ruszać. Co jest? Na pewno nie przedawkowałam. Przecież nie wzięłam tego za dużo, a przynajmniej mam taką nadzieję...
 Dan dalej próbował się dostać i szarpał za klamkę.
- Odsuń się, wyważam drzwi! - krzyknął. Słyszałam to wszystko, ale nie mogłam nic zrobić. Bardzo dziwne uczucie. Chyba powoli zaczynam tracić przytomność. Ostatnie co usłyszałam to głośny huk.
- Cholera, Alex...

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 12.


    Dzwonek do drzwi. Nie oczekiwałem gości więc średnio mogłem się domyślić kto przyszedł mnie odwiedzić. Mimo wszystko postanowiłem otworzyć drzwi. Zobaczyłem w nich Alex. Byłem bardzo zdziwiony, ale w środku skakałem z radości. Wyglądała jakoś inaczej od naszego ostatniego spotkania. Jej twarz była blada, blond włosy zawsze w miarę możliwości ułożone teraz rozwiane na wszystkie strony i jej źrenice większe niż zwykle. Tak bardzo chciałem jej powiedzieć jak tęskniłem, ale ona mnie wyprzedziła... Całe szczęście przeminęło gdy tylko powiedziała, że chce porozmawiać. Już wiedziałem, że wszystko nie będzie takie samo. Straciłem ją, jak mogłem na to pozwolić?
Liczyłem jej kroki gdy odchodziła zamiast ją zatrzymać. Nie ruszałem się z miejsca. Był to dla mnie wielki cios. Osoba, którą kochasz i myślałeś, że czuła do ciebie to samo tak naprawdę bawi się twoimi uczuciami i idzie do kogoś innego. Wiem, że zostawiła mnie dla tego Matta. Nie byłem zły na niego tylko na mnie i Alex, jednak nie zostawię tak tego wszystkiego. Kocham ją i chcę walczyć. Ubieram się i jadę do niej wyjaśnić to wszystko.
***
Mogłem się tego domyślić. Nie było jej w domu. Pukam do niej drzwi co 3-4 godziny od czterech dni, ale jej dalej brak. Co się z nią dzieje przecież kiedyś musi wracać do domu.
Dzisiaj koncert, może chociaż na chwile uda mi się o niej zapomnieć, a przynajmniej mam taką nadzieję. Zaraz mają przyjechać po mnie chłopaki. Nie widziałem się z nimi od czasu rozstania z Alex.
Już od początku naszego spotkania wiedzieli, że coś jest nie tak. Nie wiem czy powiedzieć im o tym wszystkim, ale w końcu i tak sami się domyślą. Trudno mi się skupić na czymkolwiek. Wszystko co robię przypomina mi o niej

- Dan, co jest? - Will wyrwał mnie z tego myślenia chyba zauważył, że ich nie słucham. Nie będę wymyślał i powiem prawdę.
- Alex ze mną zerwała. - próbowałem pokazywać, że średnio się tym przejąłem, ale chyba mi nie wyszło. Cała trójka spojrzała na mnie wielkimi oczami co wyglądało dość śmiesznie.
- Jak to zerwała? Tak po prostu?  - dopytywał Kyle.
- No w sumie nie wiem o co jej chodziło. - podrapałem się po karku teraz zacząłem żałować jeszcze bardziej, że jej nie zatrzymałem i nie wyjaśniłem tego. Nie chciałem już z nimi o tym gadać, w końcu miałem pojechać na ten koncert żeby zapomnieć choć na chwilę, ale jak widać nie umiem.

Koniec koncertu. Właściwie musieli go przerwać. Chyba zemdlałem. Nie pamiętam tego dokładnie, ale wiem, że podczas Flaws gdy śpiewałem gdzieś w tłumie zobaczyłem dziewczynę bardzo podobną do Alex. Co się ze mną dzieję? Czy naprawdę potrzebuję jej tak mocno w tej chwili? 
Leże na łóżku, próbuje zasnąć. Wciąż myślę o niej, nie wiem gdzie jest i co z nią. Chce mi się przez to płakać. Zawsze potrzebowałem czasu spędzonego w samotności, ale nigdy nie pomyślałbym, że będę jej potrzebować gdy płaczę. Te dni od kiedy jestem sam wloką się latami.
Postanowiłem iść do Jane.
Może ona będzie wiedziała co z nią. Alex wspominała, że polubiła ją i dobrze się dogadują. Wziąłem od Ralpha adres i pojechałem tam.
- Cześć Jane. Mam do ciebie pytanie. Czy mogę wejść? - zapytałem. Była bardzo podobna do niej. Blond włosy ułożone prawie w ten sam sposób, zielone oczy i podobne rysy twarzy.
- Tak, wejdź. - odpowiedziała, a ja od razu przeszedłem do rzeczy.
- Widziałaś się może z Alex? Wiesz co u niej? - zapytałem.
- Nie, nie widziałam jej od tygodnia. A coś się stało? - zdziwiła się trochę.
- Tak, właściwie to już nie jesteśmy razem, chce to z nią wyjaśnić, a ja nie mogę jej odnaleźć i martwię się. - jeszcze raz spojrzałem jej w oczy. Teraz wydały mi się identyczne, myślałem, że naprawdę widzę Alex i nie mogłem się powstrzymać. Przytuliłem ją i poczułem się lepiej, po chwili zbliżyłem moje usta do jej i pocałowałem ją. Kątem oka spojrzałem przez okno. Znowu jakieś zwidy czy co? Nie, tam naprawdę stała Alex.
Jane odsunęłam mnie od siebie i powiedziała, że nie powinienem tego robić. Nie miałem czasu na wyjaśnienia. Wybiegłem z jej domu, ale było już za późno uciekła. Krążyłem samochodem w koło tamtej okolicy przez resztę dnia próbując ją znaleźć, ale bez skutku.
Dochodziła 23 gdy dostałem sms'a. To od Alex. Jego treść była bardzo niepokojąca. Od razu wziąłem kurtkę i pobiegłem do auta. Jechałem do jej domu najszybciej jak mogłem.
Nie pukałem, tylko wszedłem od razu. Dobrze, że drzwi były otwarte.
Przeszukałem cały dom, ale nikogo nie zastałem. Byłem w salonie gdy zobaczyłem na stoliku od kawy jakąś kartkę. Był to list...

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 11.

''...Z dnia na dzień było coraz gorzej myślałam, że już nie może. Czułam się bardzo osamotniona więc postanowiłam odwiedzić Jane, z którą się nie dawno zaprzyjaźniłam choć teraz nie utrzymywałam z nią kontaktu tak jak z większością moich bliskich.
Stanęłam przed jej drzwiami. Spojrzałam na okno, przez które było widać jej salon. Chciałam sprawdzić czy jest w domu, ale to co tam zobaczyłam mnie przerosło...
Dan, a w jego objęciach była Jane. Po chwili zaczęli się całować. W tej chwili to była moja najlepsza przyjaciółka i nie wierze, że mogłaby coś takiego zrobić, a jednak. Co z tego, że sama z nim zerwałam, nie powinna tego robić. Rozmyślając tak i patrząc w okno zauważyłam, że Dan kątem oka na mnie spojrzał. Nie zważając na nic uciekłam najszybciej jak było to możliwe. Pobiegłam do jakiegoś mniej znanego dla mnie parku. Nie spotkałam tam nikogo z kim mogłabym zamienić choć jedno słowo. Wciąż myślałam o Danielu i o tym co zobaczyłam. W sumie nie powinno mnie to obchodzić, ale jednak cierpiałam.


Nie mając co ze sobą zrobić dalej myślałam o kimś z kim mogłabym porozmawiać. Kyle? - nie on jest najlepszym przyjacielem Dana, pewnie będzie mi robił wyrzuty, tak samo Woody. Nagle do mojej głowy wpadł świetny pomysł. Will. Mój kochany brat, z nim na pewno będę mogła porozmawiać normalnie, choć też martwiłam się, że będzie wnikał co do sprawy z Danem. Mimo tego i tak postanowiłam go odwiedzić. Był w domu. Na początku był nieco zdziwiony gdy mnie zobaczył bo dawno się z nim nie widziałam.
Nie zamieniłam z nim ani słowa, a on zdążył zauważyć, że coś jest ze mną nie tak.
- Alex co się dzieje? Dlaczego zerwałaś z Danem? Wiesz, że jest załamany? - pytał choć wiedział jak jest.
- Nic mi nie jest. Nie wyszło nam po prostu. - nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, dlaczego ja tam w ogóle poszłam.
- Przecież widzę, że coś ci jest. Znam cię... - próbował cokolwiek ode mnie wyciągnąć. - Alex, czy ty znowu zaczęłaś ćpać?! Alex do cholery! - po chwili zastanowienia jednak to zauważył. Nie odpowiadałam nic, stałam w jego salonie patrząc w podłogę. - Staczasz się dziewczyno. Wyjdź stąd nie chcę cię widzieć! Wróć jak się ogarniesz. - nie spodziewałabym się, że mógłby mnie wyrzucić, nie on.


Straciłam wiarę w to, że wszystko się ułoży, że znowu będę szczęśliwa, przecież miałam dobre życie, ale głupia posłuchałam jednego idioty i z dnia na dzień wszystko zaczęło się niszczyć. Najgorsze jest to, że skrzywdziłam osobę, którą kochałam tak bardzo, choć on teraz pewnie dobrze bawi się z Jane. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc wróciłam do domu i w tej chwili piszę ten list. Wysłałam jeszcze sms'a do Dana: ''Kocham Cię. Przepraszam.''
Nie chcę tak żyć, zaraz idę na
Millennium Bridge. Niech to wszystko się już skończy.
Alex ''
***
 Stoję na moście i czekam w ciemnościach. Po za deszczem nie ma nic, żadnych śladów stóp na ziemi. Słucham, ale nie ma tu żadnego dźwięku. Szukam twarzy, czy jest tu ktoś, kogo znam. Ponieważ nic nie idzie zgodnie z planem i wszystko jest niepoukładane. Jest cholernie zimna noc. Próbuję rozgryźć to życie. Dlaczego wszystko jest takie ciężkie? Może po prostu odchodzę od zmysłów...
Stoję przy barierkach i patrze w wodę. Nie wiem co robić. Skoczyć? Ze mną naprawdę coś jest nie tak. Wcześniej samobójstwo było dla mnie tylko głupotą ludzką, a teraz sama stoję jak idiotka na jakimś moście.
Spojrzałam na chwilę w górę, nic poza ciemnymi chmurami i deszczem... Cholera, coś jest nie tak, nagle zaczęło mi się robić ciemno przed oczami tylko nie to...

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 10.

''Do wszystkich których kochałam.

Moje życie zaczęło się zmieniać od kiedy go poznałam. Ciemne włosy z wyciętym jednym bokiem. Poznałam go na jednej z imprez. Wydawał się bardzo miły, miał także świetne poczucie humoru. Stwierdziłam, że świetny z niego koleś i mogłabym go lepiej poznać. Oczywiście tak się stało. Zaczęliśmy się spotykać codziennie, poświęcałam mu więcej czasu niż Danowi z czego on był bardzo niezadowolony i strasznie zazdrosny. Nie rozumiałam tego, przecież Matty - bo tak miał na imię - był tylko moim przyjacielem. Wiem, że źle robiłam bo Dan był moim chłopakiem, ale Matt stawał się dla mnie coraz bliższy.

Nasza przyjaźń zaczęła się rozwijać i praktycznie nie oddalaliśmy się od siebie na krok. Moje myśli były przepełnione tylko jego osobą. Miał na mnie wielki wpływ i chyba się w nim powoli zakochiwałam...
W końcu stało się. Pierwszy pocałunek niby nic, ale to przerodziło się w coś innego, większego chyba każdy wie o co chodzi. Pamiętam tylko jego słowa ''
Zostaw go. Kocham cię.'' chodziło mu o Dana. Ja głupia posłuchałam go i z rana miałam plan iść do niego porozmawiać. Nie wiedziałam co wtedy robię.

Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył, stał jak wryty, a jego twarz wyglądała na bardzo zaskoczoną. Chciał mnie przytulić, pocałować czy coś z tych rzeczy, ale odsunęłam się szybko.
- Przyszłam porozmawiać. - powiedziałam.
- O czym chcesz porozmawiać? - odpowiedział po chwili. Widziałam po jego twarzy, że wie o co chodzi ale wolał udawać.
- O nas. Dan nie ma sensu tego dalej ciągnąć, chyba zauważyłeś, że się oddaliliśmy od siebie. - ciężko było mi to powiedzieć, tak bardzo chciało mi się płakać, ale nie dawałam po sobie nic poznać. - Po prostu zapomnij - dodałam i odeszłam. Myślałam, że na zawsze.
Gdy wróciłam do Matta mój humor automatycznie się poprawił. On oznajmił, że idziemy na jakąś imprezę, często to robiliśmy. Kolejna impreza i nowe znajomości to coś co wtedy lubiłam. Oczywiście jak zawsze był alkohol, narkotyki, a z tym powróciło moje przyzwyczajenie bo nałogiem tego nie można nazwać. Tak ćpałam kiedyś razem z Nicole i za każdym gdy biorę ona pojawia się w mojej głowie. To męczące bo bardzo za nią tęsknię i jest mi ciężko.
Moje życie dokładnie zaczęło się psuć po jednej z imprez. Byłam już tydzień w związku z Matty'm. Wybraliśmy się na urodziny jego przyjaciółki. Niby normalna impreza, ale on gdzieś zniknął. Poszłam go szukać i znalazłam...
Był w jednej z sypialni razem ze swoją przyjaciółką. Miałam ochotę go wtedy rozerwać na kawałki tak samo jak tamtą dziewczynę. Zaczęłam na niego krzyczeć mimo tego on nie słuchał powiedział wtedy ''
Jak coś się nie podoba to żegnam i tak już mi się znudziłaś'' Jak można się komuś znudzić? Nie rozumiałam tego... Jego słowa tak bardzo mnie zabolały. Wybiegłam z budynku i płaczem. Płakałam jak małe dziecko i biegłam przed siebie. Miałam ochotę się zaćpać i gdy tylko dobiegłam do domu wzięłam kolejną działkę. Tak bardzo cierpiałam, siedziałam pod ścianą i myślałam. Myślałam cały czas, ale teraz o konkretnej osobie, a dokładnie o nim...
''Danielu nie ma Cię gdy moje życie spada w dół, nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze, że nie wiesz co u mnie, bo pękło by Ci serce"
...

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 9.

 Alex trudno było stwierdzić gdzie się obudziła. Za dużo wypiła tamtej nocy, a ból głowy wynikający z kaca nie pozwalał jej przypomnieć nic, nawet sprzed wypicia.
 Dziewczyna rozejrzała się po pokoju. Nie był to ani jej pokój, ani kogokolwiek u kogo spała bądź już kiedyś przebywała. Był on trochę ciemny i dobrze bo to pomagało jej zebrać wszystkie myśli. Z trudem podeszła do okna które było zasłonięte. Obejrzała pomieszczenie jeszcze raz gdy drzwi do niego się uchyliły i pokazała się głowa Will'a.
- Wyspałaś się? - zapytał wchodząc.
- Nie, nic nie pamiętam i boli mnie głowa. Jak ja się tu znalazłam? - zapytała zaspanym głosem.
- Nie dziwie się. Razem z Dan'em trochę przesadziliście z alkoholem i nie wiadomo z jakiej przyczyny, postanowiliście mnie w nocy odwiedzić. - odpowiedział ciągle się z niej śmiejąc.
- Okej, a gdzie Dan? - zapytała znowu, próbowało sobie to wszystko ułożyć jakoś w głowie.
- Śpi grzecznie w domu. A przynajmniej powinien. Nie mam pojęcia co zrobił z nim Kyle. - podrapał się po karku.
- Oby był w domu. Chyba muszę się przebrać. Odwieziesz mnie do domu?
- Dobra. Idź do toalety się ogarnij czy co tam chcesz i bądź gotowa za 10 minut. - rozkazał.
 Zrobiła to co kazał. Umyła tylko twarz i ręce bo po prysznicu i tak nie miałaby się w co przebrać więc pomyślała, że zrobi to i siebie.

 Wróciła do domu i od razu wskoczyła pod prysznic. Przebrała się i pobiegła do kuchni coś przekąsić. Ból głowy już ją tak nie męczył, a nawet prawie ustał. Zjadła jakiś mały posiłek i usiała na kanapie włączając telewizor. Jak zawsze nie było nic ciekawego do obejrzenia więc wyłączyła go szybko.
 Rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyła szybko drzwi, a do domu wszedł Dan. Był ostro poddenerwowany, ale to pewnie z przesadzonej ilości alkoholu poprzedniego wieczoru.
- Coś się stało? - zapytała przestraszona Alex.
- Tak stało się i to dużo. Usiądź proszę bo może to być dla ciebie lekki szok. - powiedział trochę chwiejnie, a dziewczyna posłuchała i usiadła na kanapie. - Nicole nie żyje z przedawkowania narkotyków.
- Co? Jak to nie żyje? Jakie narkotyki? Co się stało? - pytała nie wiedząc co się dzieje. Cała się trzęsła i zbierało jej się na płacz.
- Nie wiem. Ktoś musiał jej coś podrzucić. A teraz się zbieraj bo muszę cię zabrać na komisariat żebyś złożyła zeznania.
 Po półgodzinie dotarli na posterunek policyjny. Alex bardzo stresowała się i była przerażona przebiegiem całej sytuacji. Policjanci zadawali dużo pytań najpierw jej, potem Dan'owi po czym ich wypuścili.
- Wszystko w porządku? - zapytał Dan obejmując ją ramieniem. 
- Nie, nic nie jest w porządku. Wiedziałam, że kiedyś przedawkuje, ale nie tak szybko... - odpowiedziała dołując się jeszcze bardziej.
- Zaraz to ona już wcześniej brała? - zapytał stając w miejscu jak wryty. - Mam nadzieje, że ty nie.
- No nie... - powiedziała trochę zmieszana. Skłamała oczywiście bo nie chciała go martwić. Stwierdziła, że to było dawno i wolała się nie przyznawać.
- To dobrze. Na poprawę humoru jedziemy teraz do Ralpha. Podobno robi jakąś imprezę ogniskową. - oznajmił otwierając drzwi od samochodu. Alex nie mając w sumie wyboru pojechała z nim.
 
Na początku nie była wyjątkowo towarzyska jednak pod wpływem Dan'a i nowo poznanych ludzi szybko to się zmieniło. Siedzieli przy ognisku, rozmawiali i śpiewali piosenki. Dziewczyna dużo rozmawiała z Jane, z którą dobrze się dogadywała. Była to jedna ze znajomych Ralpha którego też zdążyła polubić. Po ostatnim wieczorze Dan i Alex ustalili, że nie będą nic pić i tak zrobili. Miło minął im wieczór, a noc spędzili u mężczyzny.
__________________________________________________
Przepraszam za moją długą nieobecność, w sumie nie mam żadnego sensownego wytłumaczenie dlaczego nie pisałam ;___; Także tego przepraszam jeszcze raz xx

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 8.


*Z punktu widzenia Alex:
  Dan ciągle dzwoni. Nie odbieram tych telefonów po prostu. Wysłał już chyba milion wiadomości. Próbuje się nawet dobić mi do domu i przychodzi 3 razy dziennie, a ja udaje, że mnie nie ma. W ciągu 3 dni odpisałam mu tylko raz na sms'a. Nie mam ochoty się z nim już spotykać. Niby coś do mnie czuł, a spotykał się z inną. Jestem ciekawa ile ich ma. A Kyle dobrze mówił żebym uważała na niego. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to znaczy, teraz już rozumiem. Przez ten czas nie miałam ochoty wychodzić z domu. Nie że jakaś załamka czy coś tylko nie miałam ochoty nikogo widzieć. Mimo tego że wolałam być sama odwiedzał mnie Nate. Dobrze się z nim dogaduje. On liczy na coś więcej, ale dla mnie to tylko przyjaźń może też dlatego, że na prawdę zakochałam się w Dan'ie? Kto wie. Zresztą, dość siedzenia w domu dzisiaj urodziny Nicole. Zgaduje, że Smith tam będzie, ale co tam. Nie mogę się przed nim więcej kryć tylko mu to wszystko wygarnąć. Idę tam z Nate'em żeby było mi raźniej. Może od razu zacznę się przygotowywać bo nie mam za dużo czasu.*
 Dziewczyna poszła pod prysznic. Umyła włosy potem je wysuszyła i dokładnie wyprostowała. Ubrała piękną kremową sukienkę, którą kupiła. Zrobiła makijaż i była gotowa. Na Nate'a długo nie czekała. Starał się być punktualny tak jak ona.
 Bezpiecznie dojechali na miejsce. Alex zapukała do drzwi. Jej oczom ukazała się przyjaciółka, która od razu rzuciła jej się na szyje.
- Wszystkiego najlepszego! - wykrzyczała.
- Dzięki. Już myślałam że nie przyjdziesz. - uśmiechnęła się Nicole.
- Jak mogłabym nie przyjść? Pamiętasz Nate'a? - powiedziała i wskazała na mężczyznę.
- No pewnie. Zaraz przyjdzie Dan z chłopakami. Nie miałaś być z nimi? - zapytała zdziwiona. No tak przecież o niczym nie wiedziała.
- Nie.. Jakoś tak wyszło. - odpowiedziała. Alex poszła z Nate'em się bawić. Najpierw coś wypili. Dziewczyna witała się ze znajomymi ze szkoły którzy przyszli na urodziny i nie tylko. Po kilku minutach przyjaciele zaczęli tańczyć.
- Odbijany - Alex gdy usłyszała ten głos i poczuła charakterystyczny zapach perfum wiedziała, że to Smith.
- Zostaw mnie. - odsunęła się szybko od niego, ale był silniejszy i ją przyciągnął do siebie znowu.
- Ej kochanie o co ci chodzi? Nie odbierasz ode mnie telefonu? - zapytał.
- Kochanie? Do tamtej też tak mówiłeś? - mówiła bardzo wściekła.
- Tamtej? O kogo ci chodzi? - ciągle pytał.
- Tamtej z którą się całowałeś w centrum. Już nie pamiętasz? Przecież miałeś ważne sprawy rodzinne! - kłóciła się.
- No tak. To była moja kuzynka. Pomagałem jej się pozbierać po zerwaniu z chłopakiem. - po tym co powiedział Alex zabrakło słów. Nie wiedziała co odpowiedzieć, ale też nie chciała żeby on wygrał.
- Z kuzynką się całujesz? - wymyśliła coś na szybko.
- W policzek. - odpowiedział, a Alex wybiegła z domu. Usiadła na ławce w ogrodzie. Miała nadzieje, że tam nikt jej nie znajdzie. Siedziała sama i płakała gdy nagle ktoś usiadł obok i objął ją ramieniem. Znowu ten zapach perfum.
- Ale ja myślałam że ty... z nią... - nie wiedziała co powiedzieć i jąkała coś przez łzy.
- Już cicho. To nie ważne. Dobrze, że mogliśmy to wyjaśnić. - powiedział żeby ją pocieszyć i spojrzał jej w oczy, a po chwili ich usta się złączyły. Całowali się przez chwilę. Tak delikatnie, że dziewczyna czuła się o wiele lepiej.
- Kocham cię Alex. - powiedział odrywając się od niej i przytulił ją mocno do siebie. Siedzieli bez słowa przez dobre pół godziny aż w końcu się odezwał.
- Może wrócimy do środka? Cała się trzęsiesz z zimna - rzeczywiście dziewczynie było zimno mimo, że była w objęciach Dan'a.
- Okej. - odpowiedziała szeptem i poszli w stronę domu.
- Oh tu jesteście. Wszędzie was szukałam. Chodźcie po szampana i tort. - przy wejściu spotkali Nicole i zrobili co powiedziała. Jak to impreza było dużo alkoholu i nie skończyło się na jednej lampce szampana. Dan i Alex dość dużo wypili i dobrze się bawili.

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 7.


 Alex weszła do domu i od razu chciała napisać do Nicole, ale zadzwonił od niej Nate.
- Hej. Jak tam? Masz dzisiaj czas? - odebrała i usłyszała miły głos mężczyzny.
- Tak. Możemy się spotkać jak chcesz. - odpowiedziała
- Oczywiście, że chcę. Wpadnę po ciebie za 2 godzinki. - powiedział i się rozłączył. Dziewczyna po tym telefonie zapomniała co chciała zrobić i poszła wziąć prysznic. Umyła włosy, przebrała się w coś wygodnego. Postawiła na czarne szorty i niebieską koszule w kratę. Wysuszyła włosy i zrobiła makijaż. Miała jeszcze trochę czasu więc zjadła jakiś szybki obiad. Gdy skończyła włączyła laptopa żeby zobaczyć co tam na facebook'u. Jak zwykle nudno, ale czas tak szybciej minął i usłyszała pukanie do drzwi. To Nate, bo któż by inny? Ubrała trampki i wyszli. Nie było zimno ani gorąco czyli idealna pogoda na spacer i do tego świeciło słońce. Na spotkaniu nie mogła się skupić na tym co mężczyzna do niej mówił. Ciągle myślała o Dan'ie, o tym co znaczył ten ich pocałunek i o tym, że się w nim zakochiwała. Nie chciała tego bo nie szukała na razie miłości, a tym bardziej u kogoś sławnego.
- Hej Alex! - z myślenia wyrwał ją głośniejszy ton Nate'a.
- Co? Mówiłeś coś? - zapytała nie wiedząc co się dzieje.
- Pytałem czy wszystko z tobą w porządku. - wytłumaczył.
- Wiesz co, raczej nie. Chyba wrócę do domu. - skłamała, że się źle czuła, po prostu nie miało sensu to spotkanie gdy nie mogła się skupić na rozmowie z nim.
- Tak szybko? No niech będzie. - powiedział zasmucony.
  Alex nie wracała długo do domu bo nie zdążyli daleko zajść. Przypomniała sobie, że chciała porozmawiać z Nicole więc do niej zadzwoniła.
- Halo? - usłyszała głos przyjaciółki.
- Hej. Jesteś może zajęta? - zapytała.
- W sumie to nie. A co chcesz? - odpowiedziała.
- Chciałam porozmawiać. Czy mogłabyś przyjechać do mnie? - zaproponowała.
- Nie ma sprawy będę za 15 minut.
 Tak jak powiedziała, tak się stało. Alex nie usłyszała nawet pukania bo Nicole sama wchodziła. Takie przyzwyczajenie. Dziewczyny od razu wzięły się za rozmowę. Siedziały tak z godzinkę może dłużej i Alex dostała telefon.
- Hej siostrzyczko. Jesteś w domu? Jak tak to za chwilę będziemy - to był Will.
- Tak ale... - nie zdążyła dokończyć bo chłopak się od razu rozłączył.
- Kto to był? - zapytała Nicole.
- Will. Powiedział, że zaraz będą. - mówiła patrząc ze zdziwieniem w wyświetlacz.
- Ale kto będzie? - zapytała znowu.
- Nie wiem. Pewnie przyjedzie z Kyle'm, Woody'm i Dan'em. - odpowiedziała i nie wiedziała co ma robić. Przygotować coś czy nie? Posprzątać ? Nawet nie wiedziała po co tu przyjdzie. No nic pozostało jej czekać co długo nie trwało. Do jej domu weszli: Will, Woody, Kyle i na końcu Dan. Przywitała się z każdym po kolei, Nicole też. Mężczyźni weszli do salonu zaczęli rozkładać jakieś chipsy, piwo, krakersy, napoje i włączyli muzykę.
- Impreza ma się rozumieć? - zapytała Alex, była lekko zdziwiona oczywiście.
- Mniej więcej - uśmiechnął się do niej Kyle.
 Wszyscy się dobrze bawili, pili, jedli, rozmawiali, a Alex patrzała na to wszystko bez zrozumienia. Stała obok i śmiała się z nich wszystkich gdy nagle podszedł do niej Dan.
- Jak tam spotkanie z Nate'm? - zapytał.
- No nic ciekawego się nie działo. Chwile z nim byłam i wróciłam do domu. A ci jak minął dzień? - odpowiedziała.
- Mieliśmy nagrania, a poza tym to nic. - mówił oparty o ścianę.
- Czyli to miała być taka impreza po nagraniowa? - znowu zapytała.
- Nie. To miało być miłe spotkanie towarzyskie - uśmiechnął się do niej i odszedł widząc zbliżającą się w ich stronę Nicole.
 Dziewczyny zaczęły rozmawiać o zbliżających się urodzinach dziewczyny. Jak zwykle będzie to impreza u niej w domu i przyjdzie mnóstwo ludzi. Nicole ma duży dom, zakupiony przez jej rodziców, którzy nieźle zarabiają, mimo tego nie nadużywa ich pieniędzy i nie zachowuje się jak pusta rozpieszczona lalka (no może czasem). Alex zgadywała że na przyjęcie będzie trzeba przyjść jakoś odświętnie ubranym i wypadało by mieć jakiegoś partnera (ach ta Nicole i jej pomysły). Alex nie zastanawiała się długo nad tym bo wiedziała, że pewnie i tak pójdzie z Dan'em. Po tej nie długiej rozmowie dołączyły do chłopaków, którzy grali na xbox'sie. Jako iż było późno zostali na noc u Alex. Po 3 w nocy wszyscy padli jak zabici, no prawie. Kyle raczej nie czuł zmęczenia i Alex, która pilnowała porządku, ale głównie z tych samych powodów nie spali. Siedzieli w kuchni przy stole i pili kakao przed chwilą przygotowane przez dziewczynę. Rozmawiali, to chyba normalne. Ale tak otwarcie czego dawno nie robili bo przed poznaniem Dan'a, Alex nie widziała go dobre 2 lata.
- Co cię łączy z Dan'em? - zapytał nagle.
- Yyy... nic... Chyba... - nie wiedziała co odpowiedzieć.
- No przestań, widzę jak na ciebie patrzy, ale ci coś powiem. Uważaj na niego. - powiedział i odszedł bo do pomieszczenia wszedł właśnie Dan.
- Na kogo ma uważać? - zapytał ziewając jednocześnie.
- Na yeti grasującego w kuchni. - zaśmiał się Kyle i poszedł dalej.
- To nie było śmieszne. - powiedział do Alex, a ona tylko przytaknęła. Nie wiedziała co ma myśleć o tym co jej powiedział.
- Jak tam? Wiesz już może co ubierzesz na urodziny Nicole, czy może sam mam ci wybrać. - uśmiechnął się do niej. Chyba próbował zażartować, ale mu nie wyszło.
- Nie, ale będę musiała iść na zakupy bo nic nie mam. Pójdziesz ze mną? - zapytała.
- Pewnie przyjadę po ciebie jutro o 13. - odpowiedział.
 Robiło się jasno i reszta wstała. Goście ogarnęli się i poszli do domu. Ostatni wychodził Dan bo jeszcze rozmawiali. Na pożegnanie znowu ją pocałował, a Alex się coraz bardziej zakochiwała.
 Dziewczyna miała przed sobą pół dnia do wykorzystania. Pomyślała, że zrobi sobie takie mała SPA na jeszcze lepszą poprawę humoru. Weszła do łazienki, nalała wody do wanny i wlała do niej truskawkowy płyn do kąpieli. Zanurzyła się i włączyła muzykę. Puściła oczywiście Bastille. Przyjemnie tak się zrelaksować - pomyślała. Nareszcie zajęła się sobą. Po kąpieli nałożyła sobie na twarz maseczkę i poszła do salonu. Leżała w atłasowym, różowym szlafroku z wyciągniętymi nogami na sofie. Resztę dnia spędziła na tak zwanym nic nie robieniu. Przed spaniem dostała sms'a.
   Może jutro będziesz miała dla mnie czas? - to Nate.
   Idę z Dan'em na zakupy. Sorki - odpisała.
   No okey. Jakby co to dzwoń ;) Dobranoc. - odczytała i zasnęła.
 Ze snu wybudziło ją szczekanie psa za oknem. Czekała chwilę aż się uspokoi, żeby pójść spać dalej. Na nic to czekanie było więc wstała. Poszła do łazienki. Obmyła twarz, ubrała się, zrobiła makijaż, zjadła śniadanie. Robiła to wszystko powoli bo miała dużo czasu. Czekała na Dan'a. Było po 13, a on nie przychodził. Niecierpliwiła się. Dzwoniła, ale nie odbierał i nagle dostała sms'a.
   Nie mogę przyjechać. Sprawy rodzinne. - odczytała wiadomość i zastanawiała co się mogło stać. Nie dzwoniła już i nie pisała bo wiedziała, że to nic nie da. Skontaktowała się z Nate'm, a na zakupy i tak musiała iść więc pomyślała czemu by go nie zabrać. Mężczyzna oczywiście przyjął zaproszenie.
  Byli obok centrum handlowego i Nate zapytał:
- Dlaczego nie szłaś z Dan'em?
- Napisał mi, że ma jakieś ważne sprawy rodzinne. - odpowiedziała nie wzruszona.
- Nie sądzę, żeby to wyglądało na sprawy rodzinne. - powiedział i wskazał jakiegoś faceta z wysoko postawionymi włosami obejmującego i całującego jakąś kobietę. Był to Dan.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 6.


 Mężczyzna odwiózł Alex pod sam dom.
- Spotkamy się jutro? Będę w Londynie jeszcze przez parę dni i bardzo mi zależy żeby spędzić je z tobą. - mówił patrząc jej głęboko w oczy.
- Na jutro mam plany, ale się odezwę, okej? - odpowiedziała z uśmiechem.
- Tylko o mnie nie zapomnij. - pocałował ją delikatnie w policzek i odjechał. Alex była bardzo zadowolona z tego spotkania. Zaraz miała iść na kolejne i bardzo chciała żeby było też takie wspaniałe. Do spotkania miała jeszcze półgodziny więc przebrała się w jakieś świeże ciuchy bo tamte były trochę przepocone od chodzenia w tym upale. Poprawiła jeszcze makijaż i usłyszała dzwonek do drzwi. Takie trzy charakterystyczne sygnały, jeden długi i dwa krótkie. Wiedziała że to Dan.
- Gotowa? - zapytał z dużym uśmiechem na twarzy.
- Oczywiście. A co wymyśliłeś na dzisiaj? - odpowiedziała i zapytała szybko.
- Romantyczny spacer, kolacja przy świecach, wspólna kąpiel... - wymieniał, a Alex się na niego dziwnie patrzała. - A tak serio to nic. Chociaż jest gorąco i pomyślałem o jakiś lodach, a potem o grach wideo, ale na to drugie pewnie się nie zgodzisz jak większość kobiet... - mówił trochę zmarnowany drapiąc się po karku.
- Hmm... Brzmi nieźle. Może być fajnie więc chodźmy. - powiedziała.
- Na prawdę? Alex mówiłem ci kiedyś, że jesteś wspaniała? - objął ją ramieniem i prowadził w stronę swojego samochodu. Jechali przed siebie szukając jakieś budki z lodami. Niby jest ich pełno, ale gdy są potrzebne to nie mogli znaleźć ani jednej. Jadąc tak w końcu coś znaleźli. Kupili największe jakie były i usiedli przy stoliku obok budki. Odebrali zamówienie. Jedli szybko aby się nie roztopiły.
- Masz trochę na policzku... - powiedział, ale Alex nie zdążyła tego zmyć bo szybko to zlizał.
- Dan... - powiedziała nie móc opanować się od śmiechu. Skończyli jedzenie i pojechali do Dan'a. Dziewczyna będąc u niego gubiła się więc chodziła ciągle za nim. Zastanawiała się także po co jednej osobie tak wielki dom. Doszli do salonu w którym był wielki telewizor. Grali w różne gry: wyścigi, strzelanki, przygodowe itd. Czas im szybko przy tym mijał. Grając pili piwo i jedli chipsy. Trochę nie zdrowo, ale kogo to obchodzi? Ich na pewno nie. Świetnie się przy tym bawili i... zbliżyli do siebie.
- Ha! Znowu wygrałam! - cieszyła się Alex wygrywając po raz kolejny mecz w Fifie.
- Nie ciesz się na zapas następnym razem ci się nie uda. - powiedział Dan i zaczął ją gilgotać.
- Dan, przestań! - krzyczała ciągle śmiejąc się i wyrywając aż w końcu spadła na podłogę i uderzyła się w głowę.
- Alex nic ci nie jest? - zapytał trochę przestraszony.
- Nie. - powiedziała i powoli wstawała z podłogi. Kręciło jej się trochę w głowie, a jak stanęła na nogi zachwiała się i wpadła Dan'owi w ramiona. Patrzyli sobie w oczy i po chwili Alex zbliżyła się do niego i go pocałowała. Nie wiedziała czemu to zrobiła. Może na prawdę go lubiła albo czuła coś więcej.
- Przepraszam. - odkleiła się od niego i odeszła trochę dalej. Po tym pocałunku chciało jej się płakać. Tak bez powodu. Niestety nie umie powstrzymać łez więc rozpłakała się.
- Alex, przecież nic się nie stało. - mówił wycierając łzy z jej policzków - Lubię cię, a nawet bardzo. - powiedział i przytulił ją do siebie mocno. Dziewczyna uwielbiała gdy ją przytulał czuła się bardzo bezpiecznie.
- Choć obejrzymy jakiś film. - jak powiedział tak zrobili. Alex nie wiedziała jak się teraz zachowywać w jego towarzystwie, co mówić więc tylko oglądała film który wybrał mężczyzna. Siedzieli na sofie pod kocykiem, Dan objął ją ramieniem, a Alex położyła na nim swoją głowę. Film ją wciągnął i nawet nie zauważyła kiedy zasnęła.
 Alex obudziła się. Była ciągle na sofie tylko, że teraz leżała, a Dan'a nie było obok. Poszła go poszukać. Jak się domyśliła był w kuchni, coś smażył.
- O już wstałaś. Robię ci śniadanie. - powiedział obracając się w jej stronę. Jak się domyślił, że tam weszła? Nie wiedziała tego i jakoś nie chciała pytać. Zjadła co jej przygotował i wracała do domu. Nie miała daleko, ale Dan ją odwiózł.
- Spotkamy się jeszcze dzisiaj? - zapytał wychodząc z samochodu.
- Obiecałam Nate'owi, że zadzwonię. - powiedziała i spojrzała na niego. Zrobił dziwną minę jakby był zazdrosny albo coś. Podszedł do niej i pocałował, potem wrócił do samochodu i odjechał. To miało być chyba na pożegnanie.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 5.


 Alex przestraszyła się i głośno krzyknęła.
- Spokojnie to tylko ja. - szepnął Dan i położył ręce na jej ramionach.
- Czego tu chcesz? - powiedziała zdenerwowana.
- Chciałem cię przeprosić. To prawda trochę przesadziłem, ale nic takiego nie zrobiłem przecież. - tłumaczył.
- No dobrze. Ja też nie powinnam wtedy uciekać tylko to z tobą wyjaśnić. - mówiła gdy nagle Dan ją przytulił. Teraz od niego nie uciekała tylko wtuliła głowę w jego klatkę piersiową.
- Choć odwiozę cię do domu. - powiedział po chwili.
- Czekaj, a Nicole? Gdzie ona się podziała? - pytała wyciągając z kieszeni telefon.
- Przed chwilą zobaczyła, że jesteś ze mną i odjechała z jakimiś mężczyznami. - oznajmił, a Alex się krzywo spojrzała i nic nie mówiła.

 - Jesteśmy na miejscu - stwierdził i wysiadł z samochodu.
- Dzięki za odwiezienie. - uśmiechnęła się lekko do niego.
- Mam nadzieję, że jutro nie masz żadnych planów. - powiedział z przekonaniem.
- Raczej nie, a co? - zapytała ze zdziwieniem.
- Chcę gdzieś cię zabrać. Przyjadę o 15. - oznajmił i żegnał się z nią przytulając.
 Alex wchodząc do domu usłyszała dźwięk sms'a.
''Hej to ja Nate. Jak tam u Ciebie?''
''Nate? Skąd masz mój numer?''
''Nicole mi dała bo ją poprosiłem.''
''Okey. U mnie wszystko w porządku a u ciebie?''
''Jestem w Londynie i zastanawiam się czy nie chciałabyś się ze mną spotkać?''
''No pewnie, ale kiedy?''
''Jutro. Masz czas?''
''Tylko do 15, później nie.''
''To ja będę o 12.'' - Alex pisała z nim przez cały wieczór, a w trakcie zjadła kolacje, umyła się i ubrała w piżamę. Leżąc w łóżku i odpisując na sms'y naglę zasnęła.

 Po tylko kilku godzinach spania obudziła się z telefonem w ręce. Zobaczyła przez okno że słońce było już dosyć wysoko. Przestraszyła się nie wiedziała która jest godzina więc szybko spojrzała na zegarek. ''10:48'' odetchnęła z ulgą. Miała jeszcze dość dużo czasu do przyjazdu Nate'a. Jak zawsze poranna toaleta zajęła jej półgodziny, potem ubieranie się + makijaż kolejne półgodziny i tak jakoś zleciało gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Mężczyzna wiedział gdzie mieszka bo wysłała mu adres sms'em. Otworzyła drzwi.
- Cześć - przywitał się całując Alex w policzek co sprawiło niemały uśmiech na jej twarzy. - To co chcesz robić? - zapytał.
- Nie wiem. Myślałaś że coś wymyślisz. - powiedziała trochę zdziwiona.
- No i dobrze myślałaś. Ubieraj buty i jedziemy na jakieś śniadanie. Mam nadzieje że nic jeszcze dzisiaj nie jadłaś. Jeśli tak to moje plany legną w gruzach. - strasznie dużo i szybko mówił, ale Alex nadążała jak na razie.
- Jeszcze nic, więc możemy jechać. - odpowiedziała i ruszyli w stronę najbliższej kawiarenki. Dziewczyna mieszkała dość daleko od centrum dlatego pojechali samochodem. Po jakiś 15 minutach ciągłego rozmawiania dojechali na miejsce. Weszli do środka, usiedli jak najdalej od okna bo słońce w tamtym miejscu niemiłosiernie świeciło po oczach.
- Co dla was? - zapytała kelnerka.
- Ja poproszę szarlotkę i do tego herbatę. - odezwał się Nate.
- A dla mnie kawałek placka z wiśniami i kawę. - powiedziała Alex.
Na zamówienie nie czekali długo. Szybko też zjedli i poszli dalej. Przechadzali się po ulicach Londynu i dużo rozmawiali. To pewnie przez to, że mężczyzna dużo mówił. Alex dobrze się z nim dogadywała i przy nikim się tam nie uśmiała jak przy nim. Gdy ona była wesoła on też się uśmiechał, a Alex uwielbiała jego uśmiech. Twierdziła, że jest przesłodki.
Chodzili po mieście była 14:12 więc dziewczyna musiała już powoli wracać.
- Chyba muszę już lecieć. - powiedziała nie śmiało.
- Czekaj niedaleko jest samochód odwiozę cię. - zaproponował i się uśmiechnął. Po 5 minutach doszli do samochodu. Nate oparł się o maskę i odpalił papierosa.
- Nie przeszkadza ci że palę? - zapytał z grzeczności.
- Nie, nie. - odpowiedziała cicho. Tak naprawdę nienawidziła gdy ktoś palił w jej otoczeniu, ale skłamała bo nie znała go długo i nie miała odwagi mu to powiedzieć. Przyglądała się tylko jak palił i myślała o tym co wymyślił Dan na ich spotkanie.
- Dobrze jedźmy. - powiedział gasząc papierosa i wyrywając ją od tego myślenia. 



czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 4.

 Trzech mężczyzn śpiących na jednym łóżku to trochę dziwne, ale Alex i Dan'a nie dziwiło to ani trochę. Chwilę patrzyli jak śpią potem poszli do kuchni zrobić coś do jedzenia. Dan miał bardzo dużą kuchnię więc było dość miejsca żeby mogli razem coś przyrządzić. Mężczyzna uwielbiał jeść więc musiał mieć też pełną lodówkę, a przynajmniej tak twierdziła Alex. Wchodząc do kuchni zobaczyła bardzo dużą lodówkę, a w niej pełno napojów energetycznych, trochę alkoholu i dużo jogurtów. Dziewczynę przestraszyła zawartość tego urządzenia, ale po chwili zauważyła w miarę normalne produkty do przygotowania w miarę normalnego obiadu. Wyjęła to co potrzebowała. Razem z Dan'em zdecydowali, że zrobią spaghetti. Wszystko było prawie gotowe tylko Alex kończyła gotować sos. Dan widząc ją przy kuchence podszedł od tyłu, złapał ją w pasie i mocno przytulił do siebie. Dziewczynie się to nie spodobało i w tym czasie do pomieszczenia weszli chłopacy.
- Hej gołąbeczki. My już może pójdziemy nie będziemy wam przeszkadzać. - zaśmiał się Kyle.
- Nie... My tylko... Chcieliśmy zrobić obiad... - powiedziała i odsunęła się szybko od Dan'a. Była wkurzona na niego. Cały dzień ją podrywał, ale teraz przesadził.
- My na prawdę już pójdziemy bo Woody nie czuję się zbyt dobrze. - odpowiedział Will.
- Czekajcie idę z wami. - powiedziała stanowczo i wyszła razem z nimi. Nie chciała zostać z Dan'em w domu.
- Coś się stało? - zapytał po chwili Kyle.
- Nie... To znaczy tak. Dan się dziwnie zachowuje. Inaczej niż zwykle zaczynam się go trochę bać. - mówiła ze łzami w oczach sama nie wiedziała dlaczego, przecież to nic złego jak ktoś kogoś przytula.
- Spokojnie on cię tylko podrywa. - uśmiechnął się Will i przytulił takim braterskim uściskiem. Alex tęskniła bardzo za nim bo od kiedy dołączył do zespołu nie utrzymywali kontaktu.

 Alex wróciła do domu. Dan przez ten czas próbował się do niej dodzwonić, ale nie chciała odbierać. Dziewczyna miała dzisiaj iść na koncert więc zaczęła się przygotowywać. Wyciągnęła z garderoby jakieś ubrania. Stwierdziła, że pewnie będzie jej gorąco na koncercie więc ubierze krótkie spodenki i luźną biało-niebieską koszulkę na ramiączkach. Włosy upięła w koka, a na twarzy zrobiła dwie kreski eyeliner'em, do tego tusz do rzęs, trochę pudru i mogła wyjść do ludzi. Podczas gdy schodziła do salonu zadzwonił dzwonek do drzwi. To Nicole czyli musiała już wychodzić.
- Hej. Gdzie Dan? Musimy już iść. - zapytała za zdziwieniem.
- On... Nie idzie... - odparła zmieszana Alex.
- Ale jak to? Co się stało? - ciągle dopytywała o niego.
- No właśnie nic się nie stało. Tylko ja... - zacięła się na chwilę bo nie wiedziała co odpowiedzieć. - Po prostu wkurza mnie to, jak myśli, że jest sławny to może wszystko. - dokończyła.
- No dobrze... Choć idziemy. - Nicole nie chciała wtrącać się w ich sprawy więc nie pytała dalej.

 Na koncercie było wspaniale. Wspaniała zabawa, dobra atmosfera i Alex wykrzyczała się za wszystkie czasy. W końcu koniec. Czas na autografy. Dziewczyny chciały autograf od wokalisty więc musiały poczekać trochę w kolejce gdyż większość fanek rzuciło się właśnie na niego. Wypchane na sam koniec kolejki zobaczyły Jack'a z Andrew do których poszły po autografy. Bez problemowo się do nich dostały. Przez dłuższą chwilę z nimi rozmawiały, trochę o zespole, trochę o życiu prywatnym. Nim się obejrzały wszystkie fanki już poszły i dołączył do nich Nate.
- Cześć jestem Nate. - podszedł i przywitał się z dziewczynami. Alex miała nogi jak z waty mężczyzna zrobił na niej niezłe wrażenie. - Jak wam się podobał koncert? - zapytał.
- Świetny - odpowiedziała z uśmiechem Nicole, a Alex tylko stała.- Za chwilę musimy iść. Na prawdę dzięki za koncert. - rozmawiała jeszcze chwilę o czymś z Nate'em, a Alex poszła się pożegnać z chłopakami. Wychodząc z budynku dziewczynę złapało coś za rękę i pociągnęło do tyłu.

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 3.

 Alex wychodząc z busa ujrzała plaże i molo. Tak, było to piękne Brighton położone nad kanałem La Manche. Do koncertu było jeszcze dużo czasu więc wszyscy jeszcze poszli się przejść wzdłuż plaży. Will i Kyle szybko ściągnęli z siebie buty, koszulki i wbiegli do wody. Alex spojrzała tylko na Dan'a, była przekonana że pobiegnie za nimi, ale on nic. Stał jak słup przyglądając się temu co robią przyjaciele. Dziewczyna była dość zdziwiona zachowaniem Dan'a bo sądząc po filmikach w internecie myślała, że jest mniej ogarnięty i też pójdzie pływać. No nic. Dan zaczął rozmawiać z Woody'm, a Alex z Nicole. Jak dobrze, że mogła wziąć przyjaciółkę ze sobą. Czułaby się trochę dziwnie w samym towarzystwie mężczyzn. Rozmawiały chwilę, ale coś im przerwało. To Kyle. Jedną ręką złapał Alex w pasie, a drugą za nogi i biegł w stronę wody.
- Kyle! Nie! - krzyczała i wyrywała się jednak bez skutku. Nim się obejrzała chłopak już był nogami w wodzie. Ona ciągle krzyczała, a on biegł dalej. Gdy był dość głęboko wypuścił ją. Śmiał się, ale dziewczyna nie wypływała. Dan widząc szybko rzucił się do wody i płynął w ich stronę. Wszyscy byli dość przestraszeni nawet Kyle. Myślał, że dziewczyna się zgrywa, ale potem sam nie wiedział co ma robić. Dzięki szybkiej interwencji Dan'a udało się ją wyciągnąć na brzeg.
- Alex wszystko w porządku? - zapytał Will podbiegając do niej.
- Tak, tak - mówiła jeszcze trochę dławiąc się wodą. Trzęsła się ze strachu. Nie codziennie zdarzą się tonąć.
- Kyle idioto chciałeś ją zabić!? - Dan zaczął na niego krzyczeć.
- Zostaw go to nie jego wina. - Alex próbowała jakoś załagodzić sprawę chociaż też była dość wkurzona na Kyle'a. Po prostu nie chciała żeby wszyscy się pokłócili tuż przed koncertem.

 Zła atmosfera się trochę złagodziła. Chłopacy pojechali na próbę, a dziewczyny jeszcze zwiedzały miasto. Alex dobrze je znała, często tu jeździła w dzieciństwie. Przez jakiś czas razem z Will'em nawet się tu wychowywała. Czas zleciał dość szybko jeszcze 30 min przed koncertem dziewczyny dołączyły do chłopaków.
- Chcecie słuchać za sceną czy iść na widownie? - zapytał Dan śmiejąc się trochę.
- Żartujesz sobie? No raczej, że na widownie - zaśmiała się także Alex.
 Dziewczyny zeszły na dół i stanęły jak najbliżej sceny nie było jeszcze tak dużo osób więc mogły spokojnie stanąć. Dziwnym trafem nie zostały wyrzucone do tyłu przez stormerki i miały świetny widok na całą scenę.

Koncert prawie się kończył. Została ostatnia piosenka. I Dan chciał coś powiedzieć.
- To już prawie koniec i ostatnią piosenkę chcielibyśmy zadedykować naszej przyjaciółce, którą Kyle prawie dzisiaj utopił - zaśmiał się trochę mówiąc - Alex to dla ciebie. - dokończył po czym wszyscy usłyszeli Bad Blood. Alex nie dziwiło, że akurat tą piosenkę zagrali, bo w teledysku Dan też się topił.
 Po koncercie wrócili do Londynu. Była mała impreza u Dan'a w domu. Wszyscy trochę wypili tylko nie Alex. Dan też prawie nic nie wypił, było to zaledwie jedna lampka wina i nic więcej. Wszyscy się zastanawiali o co chodzi. Cały dzień chodził dość smutny co zdążyła zauważyć Alex i widząc go samego stojącego w jakimś kącie z telefonem w ręku podeszła do niego.
- Coś się stało? Czemu nie bawisz się z innymi, przecież to twoja impreza. - zapytała troskliwie.
- Nie, nie. Jestem trochę zmęczony może to dlatego, ale dzięki że pytasz. - odpowiedział chowając telefon do kieszeni.
- Nie zmyślaj, przecież widzę że coś jest nie tak. Cały dzień jesteś trochę przygnębiony, może nie znam cię dość długo, ale to widać. - mówiła.
- Po prostu się martwię, okej? - odpowiedział i odszedł.
- Ale o co się martwisz? - pytała idąc za nim.
- Choćby o ciebie. Przez nas mogłaś już nie żyć. Żałuję, że wziąłem cię do Brighton. Może wtedy by się nic nie stało. - mówił dość zmartwiony.
- Ale nic się nie stało- odpowiedziała szybko
- Jeszcze nie. - powiedział po czym nastała chwila ciszy. - Chyba idę spać.
- Zaśniesz przy tej muzyce? - zaśmiała się Alex w domu rzeczywiście było dość głośno.
- Hmm... racja. Masz może wolną kanapę w domu? - zapytał.
- Dla ciebie nawet dwie - zaśmiała się.
- To jedziemy - rozkazał i złapał Alex pod ramię.
- Zaraz, a co z imprezą? - zatrzymała się.
- Dadzą sobie radę - powiedział i poszli dalej.

 Alex wstała po 10. Wzięła prysznic, ubrała się i zeszła na dół. Weszła do salonu zobaczyć co u Dan'a. Spał. Dziewczyna nie mogła się na patrzeć na ten widok. Wyglądał tak słodko. Przez chwile stała w bez ruchu potem mężczyzna się poruszył.
- Dzień dobry - powiedział z uśmiechem.
- Jak się spało? - usiadła koło niego na kanapie.
- Nie narzekam. Która jest? - zapytał.
- Prawie 11 , a śpieszysz się gdzieś?
- Nie, ale warto by zobaczyć jak z domem. - uśmiechnął po czym wstał.
- Zawiozę cię - zaproponowała.
- Okej tylko pójdę się umyć i przebrać. -powiedział i poszedł w stronę łazienki, a Alex w tym czasie zrobiła kawę. Zdążyła wypić i pozmywać naczynia gdy Dan był gotowy.
 Wchodząc do domu zobaczyli, że wszystko jest posprzątane. Oglądając cały dom w pokoju gościnnym zobaczyli Woody'ego, Will'a i Kyle'a śpiących na łóżku.
____________________________________________________________________
Jest 3 rozdział. Jak na razie opowiadanie jest pewnie nudne, ale później wprowadzę jakąś akcje czy coś. Jeszcze dzisiaj chyba dodam następny rozdział bo mam ferie i dużo czasu na pisanie. Nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta, ale jeśli jesteś tu obecny zostaw jakikolwiek znak po sobie.
Miłego dnia miśki :*

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 2.

 Otwierając drzwi ujrzała bukiet kwiatów, a za nimi Dan. Przytulił ją na przywitanie i wręczył bukiet. Alex nie wiedziała co powiedzieć. Odebrała kwiaty i włożyła do wazonu z wodą.
- Chcesz herbaty? - zapytała.
- Nie, nie za chwile jedziemy. - oznajmił Dan.
- Gdzie niby chcesz jechać? - zdziwiła się.
- Zobaczysz, a teraz bierz torebkę czy co tam chcesz, ubieraj buty i wychodzimy. - powiedział z uśmiechem, a Alex tylko poczłapała po schodach do swojego pokoju. Wróciła po 5 minutach po czym oznajmiła że mogą jechać. Nie jechali dość długo. W tym czasie rozmawiali, słuchali radia i podśpiewywali piosenki które znali.
- Jesteśmy. - powiedział Dan po czym wyszedł z auta. Alex także wychodząc z auta ujrzała tylko duży dom.
- To twój dom? - zapytała.
- Nie, to dom Kyle'a. - odpowiedział stanowczo.
- Muszę tam iść? Mogę zostać w samochodzie? - Alex nie wiedziała co myśleć nie chciała tam wchodzić.
- No co ty nie wygłupiaj się. Kyle to naprawdę fajny koleś. Jak powiedziałem chłopakom, że kogoś poznałem od razu kazali mi cię tu przyprowadzić. - mówiąc objął Alex ręką i prowadził do drzwi.
- Jak to? Czyli Will też tam będzie? - zapytała prawie krzycząc
- No tak. Co w tym złego? - zdziwił się Dan.
- Nic nie ważne. Serio nie chce tam iść... - mówiła gdy nagle ktoś już otworzył drzwi od domu. Był to Kyle. Stał i przyglądał się chwile dziewczynie.
- Ja ciebie znam... - mówił Kyle.
- Nie sadzę, to jest... - chciał przedstawić ale mu przerwano
- ... Alex!! - wykrzyczał i przytulił ją.
- Yyy... cześć - odpowiedziała zmieszana Alex
- Zaraz to wy się znacie? - zapytał Dan dość zaskoczony.
- No pewnie, że tak Alex to przecież siostrą...- nie dokończył bo w drzwiach pojawił się Will.
- Jejku Alex. Co ty tu robisz? - zapytał bardzo zdziwiony Will. - Tak dawno cię nie widziałem jak ty wyrosłaś - po chwili dokończył i przytulił mocno Alex.
- Już nic nie rozumiem. Może wejdziemy i mi wszystko opowiecie? - oznajmił Dan.

Wszyscy weszli do domu. Zaczęły się rozmowy, wspominanie dawnych lat, tłumaczenie Dan'owi jak się wszyscy poznali i ogólnie zrobiło się bardzo miło. Alex jednak czuła się dziwnie w tym towarzystwie, nie wiedziała czemu.
 Zrobiło się późno. Wszyscy wypili trochę wina tylko nie Dan. Wiedział, że musi odwieźć Alex do domu.
- Zrobiło się trochę późno może my z Alex już pojedziemy. - powiedział wstając z miejsca
- No okey. - odezwał się Will. Alex tylko wstała i wzięła torbę.
- To do zobaczenia - powiedziała do Kyle'a i Will'a po czym przytuliła ich na pożegnanie.
Alex i Dan nie odzywali się do siebie w powrocie do domu tylko słuchali muzyki w radiu. Nie byli na siebie obrażenie ani nic tylko po prostu nie mieli o czym rozmawiać. Przez tą ciszę droga się też trochę dłużyła. W końcu dojechali. Alex szybko wyskoczyła z auta i pobiegła do łazienki. Dan po chwili namysłu pobiegł za nią zobaczyć cie się dzieje.
- Alex wszystko w porządku? - zapytał zastając ją w łazience płuczącą wodą buzię.
- Tak, tak. - odpowiedziała niemrawo
- Jesteś strasznie blada. Połóż się już spać, a ja przyjdę do ciebie z rana. - powiedział troskliwie po czym pożegnał się z Alex i poszedł do domu. Dziewczyna wzięła szybki prysznic, ubrała się w piżamę i zrobiła co kazał jej Dan.

Alex wstała po 10 nie czuła się dość dobrze, ale nie było aż tak źle. Wszyła z łóżko i poszła wziąć prysznic. Po porannej toalecie wyciągnęła z szafy dresy i dużą czarną bluzę. Usiadła przy stole w kuchni, włączyła laptopa i puściła muzykę z radia. Akurat leciało Fun. Bardzo lubiła ich muzykę więc zaczęła tańczyć i śpiewać. W tym czasie do jej domu wszedł Dan.
- Z tego co wiem co miałaś leżeć w łóżku - mówił powoli do niej podchodząc.
- Z tego co wiem to się puka zanim wejdzie - zaśmiała się.
- Pukałem ale byłaś tak zajęta tym ''śpiewaniem'' że nie usłyszałaś - także się zaśmiał i przytulił na powitanie.- Lubisz ten zespół? - zapytał.
- Tak, razem z Nicole zamierzamy iść w piątek na ich koncert. - uśmiechnęła się lekko.
- Hmm... to za dwa dni. A nie macie może wolnego biletu? - mówił obracając jabłko w rękach.
- Tak się składa że Mark w ten piątek nie może więc jak chcesz z nami iść to proszę - odpowiedziała.
- Okej. To w piątek na koncert Fun. ,a jutro do Brighton. - powiedział.
- Po co do Brighton? - zdziwiła się trochę.
- Jak to po co? Na nasz koncert. - wytłumaczył i uśmiechnął się do niej serdecznie.

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 1.


Alex leżąc na kanapie pod bardzo miękkim kocykiem przyglądała się Dan'owi przygotowującego jej ciepła herbatę. Wciąż w to nie mogła uwierzyć. Daniel Smith rozmawiał z nią, przebywał w jej domu, a nawet się nią opiekował. Czuła się też dziwnie, że wpuściła obcego człowieka do siebie. Ale cóż... Jaka fanka nie chciałaby żeby jej idol przebywał z nią w domu?
- Proszę, twoja herbata, tylko uważaj bo jeszcze gorąca  - powiedział z uśmiechem i podał herbatę. Alex tylko odwzajemniła uśmiech i odebrała kubek herbaty. Przez chwilę milczeli. Dan przyglądał się tylko jak dziewczyna nie udolnie próbowała napić się herbaty. Wyglądało to dla niego śmieszne więc nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- Nie śmiej się - powiedziała także rozbawiona. Odłożyła kubek na stolik i zaczęła odkładać mężczyznę poduszką.
- Dobrze, dobrze już nie będę - stwierdził Dan. Po tym ''pobiciu'' poduszką rozmowa zaczęła im się kleić. Rozmawiali praktycznie o wszystkim. Przez niemal dwie godziny już trochę o sobie wiedzieli.
- A więc jesteś fanką naszego zespołu? - zapytał ze zdumieniem .
- Tak.- zarumieniła się i spojrzała na telefon - Dochodzi dziewiąta. Późno już. Nikt się o ciebie nie martwi? - zapytała.
- Nie ma kto się o mnie martwić. Chyba że Kyle, ale jakby się martwił to by dzwonił... - tutaj mężczyzna przerwał bo zadzwonił telefon. - No i o tym mówię - uśmiechnął się do wyświetlacza i poszedł rozmawiać do kuchni. Alex tylko siedziała i próbowała wsłuchać się w rozmowę. Ledwo cokolwiek zrozumiała, a Dan skończył rozmowę i wrócił do pokoju.
- Kyle dzwonił. Chyba będę musiał się zbierać. - oznajmił trochę zasmucony.
- Okey. Nie ma sprawy. - powiedziała też trochę przygnębiona.
- Ale spotkamy się jeszcze - szybko wtrącił chłopak. - oczywiście jeśli chcesz i będziesz miała czas.
- No pewnie, z tobą zawsze - odparła z uśmiechem.
- To świetnie. Będziesz miała jutro czas? Jeśli tak to przyjadę do ciebie i zabiorę cię gdzieś na lody- zaproponował
- Ale noga... - spojrzała na swoją obolałą i trochę spuchniętą nogę
- A no tak. To przyjadę z lodami. - zaśmiał się trochę.
- Nie ma sprawy. Będę czekać - ucieszyła się dziewczyna. Dan ubrał swoją szarą bluzę, przytulił Alex na pożegnanie i wyszedł.
 Po jego wyjściu dziewczyna się tak cieszyła z tego spotkania, że chciała skakać z radości, ale nie mogła ponieważ ból przezwyciężył chęć jakiegokolwiek poruszania się z miejsca. Alex miała ochotę z kimś porozmawiać więc zadzwoniła do Nicole.
- Hej Alex. - przywitała się Nicole
- Cześć , jak tam z mamą? - zapytała troskliwie
- Już wszystko w porządku. A jak tam droga do domu? Nie gniewasz się, że cię zostawiliśmy? - pytała ze smutkiem.
- Nie, nie. Poza zwichniętą kostką to wszystko wspaniale... - opowiadała.
- Jak to ? Zwichnęłaś kostkę? - wtrąciła ze zdziwieniem Nicole.
- No tak, ale to nic. Nigdy nie zgadniesz kto mi pomógł wtedy - powiedziała z entuzjazmem
- No kto ? Opowiadaj mi tu szybko.
- Dan Smith. - powiedziała tylko, a Nicole zaczęła piszczeć z radości.
- No co ty. Ten Dan? Dan który mi się podoba? Dan z Bastille? - zaczęła rzucać różnymi pytaniami.
- Tak dokładnie ten - odpowiedziała. Przyjaciółki rozmawiały jeszcze przez około godzinę potem Alex stwierdziła że już późno i się rozłączyła.
Dziewczyna wzięła szybki prysznic, ubrała się w piżamę i położyła się do łóżka. Wciąż była w szoku po tym co się dzisiaj stało. Rozmyślała o tym długo, aż w końcu zasnęła.

 Alex wstała po 10. Z nogą było już o wiele lepiej, mniej bolało i dało się chodzić . Jak zawszę rano spojrzała na telefon. Dostała SMSa od Dan'a.
Dan: Jak się czujesz?
Alex: O wiele lepiej. Noga też już prawie nie boli.
Dan: To się cieszę wpadnę po 12 bo chcę cię gdzieś zabrać
Alex: Okej. Mam się bać?
Dan: Nie, nie musisz to raczej miła niespodzianka.

 Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się gdzie Dan chcę ją zabrać i dlatego też nie wiedziała w co się ubrać. Nie miała gdzie pojadą dlatego wymyśliła że bierze się ładnie ale wygodnie. Najpierw wzięła prysznic i potem pobiegła w szlafroku do garderoby.  Wyciągnęła z niej białą koszulę do fioletowe legginsy w kwiaty i baleriny .


Ubrała się, zrobiła makijaż, a włosy spięła w koka. Miała jeszcze pół godziny więc postanowiła zjeść śniadanie. Zrobiła sobie tosty z nutellą . Uwielbiała je ale wiedziała, że są niezdrowe. Gdy zjadła było po 12. Po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.

środa, 8 stycznia 2014

Prolog

Zadzwonił budzik. Alex jednym gestem wyłączyła brzęczące zło i z powrotem przykryła się kołdrą. Nie lubiła wstawać do szkoły. Na szczęście było to zakończenie roku szkolnego. Gdy budzik zadzwonił ponownie dziewczyna musiała już wstać. Usiadła na łóżku i poprawiła swoją jedwabną piżamę zakończoną delikatnymi koronkami. Podeszła do okna i wyszła na balkon.
-Jaki śliczny dzień - ucieszyła się w duchu. Faktycznie pogoda była wymarzona. Słońce świeciło jasno i mocno, a na niebie nie było żadnej chmurki. Alex ogarnęła wzrokiem ulicę: staruszki, które już szły na wtorkowy rynek, beztrosko bawiące się dzieci oraz niektóre ranne ptaszki, które śpieszyły się do pracy. Dziewczyna szybko ubrała się w letnią, miętową sukienkę i czarne obcasy. Musiała ubrać się dość elegancko bo to ostatni dzień szkoły. Dosłownie. W tym roku dziewczyna kończyła szkołę i rozmyślała czy by nie pójść na studia.    Alex zeszła do kuchni, sięgnęła po jabłko i wyszła. Do liceum miała piechotą raptem dziesięć minut, dlatego zawsze decydowała się na spacerek. Po drodze spotkała Nicole.
-Hej - przywitała się
-Cześć - odparła Nicole
-Gotowa na ostatni dzień nauki? - zapytała 
-Denerwuje się trochę, a ty? - odpowiedziała z nie wzruszoną miną.
- Z jednej strony się cieszę, ale sama nie wiem - stwierdziła.
Dziewczyną szybko minęła droga do szkoły . Gdy weszły do sali zobaczyły dużo znanych im twarzy więc się rozdzieliły . Każda w swoją stronę . Alex szukała dość długo swojego przyjaciela Mark'a i nawet nie zdążyła z nim porozmawiać, a uroczystość już się zaczęła . 
 Po zakończeniu razem z Mark'iem i Nicole poszli na lody to pobliskiej lodziarni. 
- Już czuje te wakacje. Ciepełko, morze i opalanie. - powiedział Mark.
- Oj, ktoś tu się chyba za bardzo rozmarzył - zaśmiała się Alex - Jak na razie to jesteś z nami i przez najbliższy czas nie pojedziesz na plaże.
- Czemu? - zapytał ze zdziwieniem .
- Wiesz że Nicole nienawidzi morza chyba, że uda ci się nią namówić. - odpowiedziała 
Przyjaciele jeszcze chwile siedzieli na ławce w parku i rozmawiali. Było dość wesoło gdy Nicole dostała telefon od swojego brata, że jej mama jest w szpitalu
- Może cię podwiozę- zaproponował Mark.
- Byłoby świetnie- odpowiedziała z zachwytem
Mark i Nicole pojechali do szpitala, a Alex wracała sama do domu. W drodze postanowiła iść jeszcze na jakieś małe zakupy. Kupiła dwie nowe śliczne sukienki i parę butów. Dziewczyna mieszkała 1,5 km od centrum więc droga zajęła jej trochę czasu. Podczas powrotu zaczęło lać . Alex poślizgnęła się i zwichnęła kostkę. Nie mogła wstać.
- Daj mi rękę - powiedział jakiś mężczyzna.
 Alex szybko podała rękę , spojrzała na mężczyznę i było zszokowana tym kogo zobaczyła ...

wtorek, 7 stycznia 2014

Hej!

Postanowiłam prowadzić bloga i zamieszczać na nim FanFiction o ile ktoś wie o co chodzi ;) Będzie to tak dokładnie opowiadanie o miłości do swojego idola przez angielkę. :) Czyli tak... Alex jest zwykłą dziewczyną, która kończy liceum i zaczyna dorosłe życie. Jej życie było normalne dopóki nie trafia na pewnego mężczyznę... Oczywiście wszystko będziecie mogli doczytać w opowiadaniu, które będę dodawała rozdziałami. Jak na razie to wszystko :D Jeśli KTOKOLWIEK odwiedzi ten blog proszę o opisywaniu swoich opinii w komentarzach :* Dziękuje, Dobranoc <3